Żeby zobaczyć głuptaka w Polsce...to trzeba mieć niebywałe szczęście. Dotychczas w Polsce było zaledwie kilkanaście jego obserwacji, chyba więcej osób wygrało milion w lotka ...
Lato tego roku było dla mnie przełomowe. Powiało wiatrem w skrzydła i poniosło do Norwegii z Horyzontami. Nigdy nie jeździłem na tak dalekie zorganizowane wycieczki, ale chęć poznania północy była większa. Oczywiście warto było po to by zobaczyć swoje pierwsze w życiu głuptaki, dotychczas znane jedynie z filmów czytanych przez Krystynę Czubównę.
Hamningberg nad morzem Barentsa - to tam mieliśmy godzinny postój i Przemek K. powiedział: tutaj możemy zobaczyć głuptaki. Najpierw bardzo daleki, leciało coś wielkiego i po chwili pikowało do wody (głuptaki podczas polowania zanurzają się całkowicie pod wodę, uderzając w lustro w impetem)... by ponownie lecieć dość ciężko, w linii prostej. To było za mało. Dojechaliśmy nieco dalej i tam wspólnie z Teresą K. spędziliśmy kilkadziesiąt minut wpatrując się w morze i przelatujące nieraz bardzo blisko nas głuptaki. Olbrzymie ptaki oceaniczne, wyspecjalizowane w polowaniu na ryby...szkoda, że na Bałtyku ich nie ma!
W sierpniu wybrałem się ze znajomymi : Anią i Andrzejem na Wyspy Owcze i tam już na samym początku wyprawy, bo w Danii (w Skagen) widzieliśmy kilkadziesiąt tych ptaków. Towarzyszyły nam gdy płynęliśmy promem. Ich największe kolonie widzieliśmy na Szetlandach, które mijaliśmy...ach chciałoby się i tam kiedyś zatrzymać! Ale apogeum miało dopiero nadejść! Kolonia głuptaków na Mykines, czyli jednej w Wysp Owczych zrobiła wielkie wrażenie. Tam można było spojrzeć im w oczy, a z Wyspy nie chciało się wypływać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz