Przyszła kolej i na pastelową
fokę szarą – taką jaką najczęściej można zobaczyć… czyli ciekawskie stworzenie
z wielkimi oczami.
Początki mojego "sfoczenia" sięgają
2007 r. roku, kiedy przypadkiem na plaży w Kopaniu (podczas obozu Akcji
Bałtyckiej, http://hel.ug.edu.pl/aktu/2007/morswinkopan.htm) udało mi się znaleźć…
morświna. Wtedy to Stacja Morska na Helu przyjechała już po martwego zwierzaka
i wręczyła nam garstkę ulotek – i zaczęło się. Dowiedziałem się nieco o samym
morświnie i że zobaczenie foki jest naprawdę realne. Stało się! Pierwsza foka
była w Ujściu Wisły, wspólnie z grupą znajomych z koła ornitologicznego
działającego przy MDK w Bydgoszczy. Celowo piszę była… bo niestety nie dane mi
było jej oglądać, gdyż w momencie kiedy pokazała się , ja zbierałem pióra na
plaży. To była sekunda. Na tą pierwszą własną obserwacje czekałem rok. Podczas
obozu GBPW Kuling oglądaliśmy maksymalnie 1-3 foki dziennie. W 2012 r.
dołączyłem do ekipy Błękitnego Patrolu WWF, który zajmuje się ratowaniem ssaków
bałtyckich. W marcu 2013 r. niezapomnianym przeżyciem było spotkanie z foczym
szczenięciem. Natomiast rezerwat Mewia
łacha w 2013 r. ponownie zaskoczył i udało się wspólnie z Mikołajem Zybałą
policzyć aż 94 foki szare!
Foka szara, pastela sucha Derwent. |
Świetna praca, bardzo mi się podoba! :)
OdpowiedzUsuń